Jakiś czas temu pisałam recenzję książki Nie wchodź w moją ciszę (TUTAJ). Po przeczytaniu jej opisu stwierdziłam, że to coś dla mnie i muszę po nią sięgnąć. Jednak zafascynowanie książką skończyło się już w połowie jej czytania. Wbrew wcześniejszemu przeświadczeniu o tym, że książka jest godna uwagi nie wywarła ona na mnie najlepszego wrażenia. Jednak dzisiaj przychodzę do Was z recenzją jej kontynuacji, która, według mnie, jest znacznie lepsza od swojej poprzedniczki.
Maja Karewicz w drugiej części zaczyna układać sobie życie po wielkiej tragedii, jaka ją spotkała. Mimo że na początku ciągle wraca myślami do tego pamiętnego dnia i przy okazji często kłóci się z Adamem, bo nie otrzymuje od niego takiego wsparcia, jakiego od niego oczekuje, to powoli godzi się z utratą pracy i... dziecka. Układa swoje życie na nowo. Jest jednak Lenkiewicz, który na każdym kroku próbuje jej przeszkodzić. Chce dopuścić do jej klęski i poczuć smak wygranej. Maja, wspierana przez Adama i bliskich, próbuje walczyć. Jeździ po sądach, aby sprawiedliwości stało się za dość i spotkała Lenkiewicza kara za jego czyny.
Maja to kobieta sukcesu, a przy tym pracoholiczka, która w tej części próbuje odnaleźć swoją wewnętrzną równowagę i spokój. Kobieta przeszła ogromną przemianę, nauczyła się, że praca nie jest lekiem na każde zło i zaczęła więcej czasu poświęcać Adamowi i swojej rodzinie. Sama w dalszej części książki przyznaje (choć nie w dosłowny sposób), że będąc bardziej otwartą na świat i innych ludzi, żyje się o wiele lepiej i lżej. Autorka skupiła się w tej części głównie na emocjach i przeżyciach Mai, a Adama umieściła w tle, aczkolwiek też często pojawia się w powieści, dowiadujemy się o nim nowych rzeczy i jego zdanie ma kluczowy wpływ na decyzje głównej bohaterki.
Autorka, tak jak i w pierwszej części, po raz kolejny połączyła powieść kryminalną z nutką romantyzmu, jednak tym razem wyszło jej to zdecydowanie lepiej. Sceny dramatyczne posiadały nieoczekiwany zwrot akcji i tragizm, natomiast te erotyczne miały swoją zmysłowość i intymność. Bardzo podobał mi się opis tych scen, gdyż w porównaniu z podobnymi scenami z pierwszej części, te w Odprowadzam ciszę są piękną i kuszącą erotyką. Scen o tej tematyce w książce jest tylko kilka, ale za to są one napisane uwodzicielsko i ze smakiem. Rozbudzają jedynie fantazję czytelnika. Wszystkie sceny w książce były dobrze wyważone, pojawiło się w niej dużo więcej emocji niż w pierwszej części. Nie była odczuwalna także ta pustka, którą czuło się na początku historii opowiadanej w Nie wchodź w moją ciszę.
Książkę czyta się z zapartym tchem szczególnie wtedy, kiedy Maja kłóci się z Adamem, albo nie wszystko idzie tak, jak to sobie wcześniej obydwoje zaplanowali. Wielkim zaskoczeniem było dla mnie to, że Adam Starski nie był już bajkowym kochankiem Mai tak, jak w Nie wchodź w moją ciszę, ale stał się mężczyzną z krwi i kości, który tak jak inni, oprócz zalet ma też swoje wady. Dzięki temu książka stała się bardziej dojrzalsza i nie jest już (jak pierwsza część) kolejną erotyczną powieścią w stylu Greya.
Alicji Masłowskiej-Burnos udało się stworzyć piękną i ciepłą, a zarazem pełną napięcia i grozy historię, która na długo pozostanie w mojej (i myślę, że w Waszej też :D) pamięci. Zdania są ciekawie sformułowane, aczkolwiek uważam, że dialogi nadal są zbyt proste i krótkie. Dużym plusem jest to, że książka skłania do refleksji i zadumy nad tym, co w życiu jest naprawdę wartościowe. Z niecierpliwością czekam na kolejną, i chyba ostatnią część książek o losach Mai i Adama, bo już zdążyłam się strasznie zżyć z bohaterami i jestem ciekawa ich kolejnych historii. Interesuje mnie też czym tym razem zaskoczy nas Pani Alicja, bo poprzeczkę, po tej drugiej części, postawiła sobie naprawdę wysoko.
AUTOR: Alicja Masłowska-Burnos
JĘZYK ORYGINALNY: polski
WYDAWNICTWO: Psychoskok
KATEGORIA: literatura obyczajowa i romans
ILOŚĆ STRON: 298
MOJA OCENA: 8/10
GARŚĆ CYTATÓW:
"Czasami spotykamy kogoś, ot tak sobie, zupełnie niespodziewanie i ten ktoś tak za darmo, bez chęci czegokolwiek w zamian, daje nam upragnioną nadzieję, wznieca ją w nas ponownie i nieoczekiwanie na nowo..."
*
"Czasami trzeba się pogodzić z tym, co los nam daje, czasami trzeba coś stracić, żeby później potrafić docenić to, co się ma. Teraz to zrozumiałam, zrozumiałam, że to wcale nie jest banał. Nie wszystko od nas zależy, nie wszystko... Nie na wszystko mamy wpływ..."
*
"Myślę, marzę o tym co wszyscy. O miłości, o zdrowiu, o szczęściu, o spełnieniu, o rodzinie. O tym co sprawia, że osiągamy ten stan umysłu nazywany szczęściem. O tym co sprawia, że jesteśmy ludźmi, że nam się chce żyć..."
*
"Na końcu stopni, tam gdzie kiedyś ja leżałam cała we krwi, zaczynały się pojawiać przepiękne złocisto- błękitne odcienie. Barwy niesamowicie piękne, spokojne, takie moje barwy z dzieciństwa. Świat nagle ukazał się w złocisto-błękitnych kolorach i obudziłam się. Tamtego poranka zaczęłam chyba powoli uświadamiać sobie jedno. Już nadszedł czas na to, aby pozwolić wygoić się poranionym łzami oczom. Dotarło do mnie jedno: noc się już kończy, a dzień? Majka? – zapytałam samą siebie w duchu. A dzień? Dzień się zaczyna."
*
"Niebo spada nam na głowę nie po to, by się nami zabawić, lecz by nas podziwiać, gdy się podnosimy, Maju. Człowieka nie da się zniszczyć, człowieka nie są w stanie zniszczyć żadne rany, ani jakiekolwiek cierpienie, bo człowiek jest silniejszy niż się jemu wydaje, ty jesteś znacznie silniejsza niż się tobie wydaje."
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Psychoskok:
Czytaliście już tę książkę?
Co o niej sądzicie?
Znając mnie nie przetrwałabym pierwszego tomu. Nie cierpię,kiedy I tomy są nudne i źle napisane, bo od razu żegnam się z II częścią cyklu.
OdpowiedzUsuń